💗 Pomóż mi osiągnąć 200.000 subskrypcji - http://bit.ly/KonekoSUBLink do trybu: https://www.roblox.com/games/4249325169/Horror-Portals-Hospital-STORYCześć k
Hurkacz i Melo wyszli na kort niespełna godzinę po występie Polaka w grze pojedynczej. Po drugiej stronie siatki mieli rywali rozstawionych z numerem 3. Doświadczonych, utytułowanych deblistów z wielkoszlemowymi tytułami na koncie. To zapowiadało wielki, twardy bój. Nikt nie spodziewał się jednak, że rozwinie się on aż w taki sposób. I że będzie w nim aż tyle emocji. Pierwszą partię lepiej zaczęli rywale, którzy przełamali "nasz" duet w trzecim gemie. Hubert i Marcelo natychmiast jednak skontrowali i za chwilę mieliśmy remis 2:2. Do końca tego seta nie było już dalszych breaków i wszystko miało się rozstrzygnąć w tie-breaku. Polak i Brazylijczyk prowadzili w nim 4–1, ale rywale doprowadzili do remisu 4–4. Trwała zażarta walka punkt za punkt. Po chwili zaczęły się setbole. Hurkacz i jego partner mieli je przy stanie 6–5, 9–8 i 10–9. Przeciwnicy marnowali swoje szanse, gdy było 7–6, 8–7, 11–10 i 12–11 dla nich. Ostatecznie piątą okazję jednak wykorzystali. Cieszyli się z sukcesu przy stanie 14–12. Druga partia do 4:4 również była niezwykle wyrównana. Wówczas Hubert i Marcelo w dziewiątym gemie postarali się o breaka i za chwilę zamknęli tego seta. O wszystkim decydował supertie-break. I tu działy się cuda. Peers i Polasek wyszli na prowadzenie 2–0, które pogłębiali do 6–3 i 8–5. Hurkacz i Melo wyrównali na 8–8, ale za chwilę ich konkurenci mieli meczbola. Hubi i tenisista z Barcelony walczyli, zlikwidowali zagrożenie i sami znaleźli się o jedną piłkę od sukcesu, gdy wyszli na 10–9 oraz 11–10. Mieli do dyspozycji swój serwis. Niestety oba rozdania przegrali, a potem Australijczyk i Słowak wygrali trzecią akcję z rzędu. Szkoda, bo było tak blisko sukcesu... Z drugiej strony może to i dobrze z tego punktu widzenia, że Hubi będzie się mógł skoncentrować na singlu. Tym razem nie powalczy o dublet, ale na pewno będzie świeższy w kontekście rywalizacji z Asłanem Karacewem i, mamy nadzieję, dalej. A swą postawą i walką do końca, do ostatniej kropli krwi w konfiguracji z tak doskonałymi deblistami dookoła wrocławianin i tak udowodnił już, co deblowo potrafi. Przyszłość, jeśli poświęciłby tej konkurencji więcej uwagi, również jest "mastersowa". I kto wie, czy nie doczekamy się kiedyś sytuacji, że w ATP Finals Hurkacz wystąpi w dwóch konkurencjach!

Tłumaczenia w kontekście hasła "a real horror movie" z angielskiego na polski od Reverso Context: The last minute of the second half was a real horror movie.

Tragiczny bilans wypadku w Zagrodach wzrósł do trzech ofiar śmiertelnych. To, co zdarzyło się na drodze wojewódzkiej nr 835 w sobotni poranek ( to był prawdziwy horror. Na trasie łączącej Lublin z Biłgorajem czołowo zderzyły się dwie osobówki: audi i opel. Niestety, konsekwencje były tragiczne. Teraz już wiemy, że w wypadku w Zagrodach zginęły w sumie trzy osoby. – 24-letni mieszkaniec gminy Wysokie, który kierował audi, na łuku drogi stracił panowanie nad pojazdem i czołowo zderzył się z jadącym z naprzeciwka oplem – relacjonuje mł. asp. Joanna Klimek z Komendy Powiatowej Policji w Biłgoraju. Tragiczny wypadek we Wrocławiu. Nie żyje kierowca matiza staranowanego przez porsche Niestety, konsekwencje czołowego zderzenia samochodów, które wpadły na siebie z dużą siłą i prędkością, były tragiczne. – Wypadku nie przeżyli dwaj pasażerowie, którzy podróżowali audi. Na miejscu zginął 28-letni mieszkaniec gminy Wysokie oraz 29-letni mieszkaniec gminy Turobin – potwierdza Klimek. To jednak nie koniec tragicznych wiadomości. 24-latek po reanimacji prowadzonej na miejscu zdarzenia został Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym przetransportowany do szpitala. Niestety dzień później, w godzinach popołudniowych, zmarł. 36-letni mieszkaniec Nowego Sącza, który kierował oplem, z licznymi i poważnymi obrażeniami został przetransportowany do szpitala. Mężczyzna jechał sam. Okoliczności tragicznego wypadku, który zakończył życie trzech osób, bada policja i prokuratura. – Ciała zmarłych mężczyzn zostały zabezpieczone do badań sekcyjnych. W sprawie zostanie wszczęte śledztwo, które wyjaśni dokładne okoliczności i przyczyny wypadku – deklaruje Joanna Klimek. Sonda Czy czujesz się bezpiecznie na polskich drogach? DANCE DANCE DANCE – KTO ODPADŁ W SOBOTĘ. Z Dance Dance Dance odpadła kolejna para. Tym razem show TVP opuściła ulubienica widzów – Paulina Krupińska wraz ze Data utworzenia: 14 lipca 2016, 21:11. Serial Alf był bez wątpienia hitem lat 80-tych. Ale okazuje się, że kochany przez miliony widzów w na całym świecie popularny show z kosmitą w głównej roli był utrapieniem i prawdziwym horrorem dla aktorów grających główne role. Alf Foto: NBC Universal Photo Bank / East News Produkowany przez NBC w latach 1986-1990 „Alf” jest jednym z najpopularniejszych seriali amerykańskiej telewizji do dziś jest. Ale najprawdopodobniej żaden z widzów śledzących losy Alfa i rodziny Tannerów nie wie, że dla większości aktorów udział w produkcji był prawdziwym horrorem. Dom pełne pułapek Plan serialu, który zbudowano w niewielkiej hali, stanowił dla artystów prawdziwy tor przeszkód. Pomieszczenia domu Tannerów było umieszczone 120 cm nad ziemią, by móc stworzyć 14 zapadni, które umożliwiały obsługę kukiełki Alfa. Dlatego też aktorzy w czasie realizacji zdjęć musieli skupiać się nie tylko na wypowiadanych kwestiach, ale także na tym, by nie wpaść do zapadni. Sfrustrowani aktorzy Anne Schedeen, aktorka, która zagrała Kate Tanner, w jednym z wywiadów opowiadała, że praca nad 25-minutowym odcinkiem zwykle trwała aż 25 godzin! Natomiast Andrea Elson, grająca córkę Tannerów Lynn, twierdziła, że wszyscy aktorzy byli mocno sfrustrowani, a ona przez pracę poważnie zachorowała. - Dorastałam i moje ciało zmieniało się, a ja chciałam pozostać szczupła. Pięć razy w tygodniu chodziłam na ćwiczenia. Miałam obsesję. Napięcia w pracy pogarszały moje samopoczucie. Panowało przekonanie, że Alf jest najważniejszy i dopiero potem my. Nikt nie chciał wrócić, by dokręcić nawet epilog - żaliła się artystka, która w czasie pracy nad serialem zmagała się z bulimią. - To była ciężka i ponura praca. Nie mogłem doczekać się końca - przyznał w jednym z wywiadów Max Wright, który wcielił się w głowę rodziny, Willa Tannera. Nikt nie zrobił kariery Aktorzy, którzy grali w serialu niestety nie zrobili większej kariery. Ann Schendeen bez powodzenia zagrała po zakończeniu produkcji w kilku serialach i zakończyła karierę w 2001 roku. Andrea Elson próbowała jeszcze sił w kinie, ale ostatnią rolę zagrała w 1998 roku. Również wyrastający na dziecięcą gwiazdę Brian Tanner nie zrobił kariery w kinie. Zakończył ją w 1993 roku. Natomiast kariera Maxa Wrighta po zakończeniu serialu mocno podupadła. Aktor pojawił się jedynie w epizodzie serialu „Przyjaciele”. Dziś jest znany głównie ze skandali. Był dwukrotnie aresztowany za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu. W maju 2012 okazało się, że jest narkomanem i uprawia seks z bezdomnymi mężczyznami za pieniądze. Zobacz także: Odtwórca Alfa walczy o życie Zmarł odtwórca „Alfa”. Miał 76 lat /2 Alf East News Aktorzy, którzy grali w serialu wspominają tą pracę jako horror /2 Alf East News Byłeś fanem serialu Alf? Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
A terrifying tale on Halloween nightSubscribe for more short horror films: https://www.youtube.com/@ACMofficialWatch my other videos: https://youtube.com/
Do poważnego wypadku doszło we wsi Sydół na Mazowszu. 19-letni kierowca suzuki stracił panowanie nad pojazdem i zjechał na pobocze. Wykonując manewr obronny wpadł w poślizg i uderzył w skodę kierowaną przez 35-latka. Suzuki stanęło w płomieniach, a kierowca został zakleszczony wewnątrz auta. Policjantom udało się go uwolnić w ostatniej chwili. Dramatyczna akcja ratunkowa miała miejsce w czwartek na trasie K-79 we wsi Sydół. Po wypadku osobowe suzuki zaczęło się palić. W środku siedział uwięziony kierowca, który stracił przytomność. Jeden ze zwoleńskich policjantów, którzy pierwsi przyjechali na miejsce wypadku, gasił pojazd, a drugi próbował wyciągnąć mężczyznę. Ogień rozprzestrzeniał się jednak, ale kierowcę udało się uwolnić w ostatniej chwili – informuje Polsat News. Płonące auto dogaszali strażacy, którzy pojawili się po chwili. Rannym kierowcą zajęli się medycy z karetki pogotowia. 19-letni kierowca suzuki trafił do szpitala. Źródło: Kulisy Manipulacji Zaprasza: Katarzyna Gójska i Piotr Lisiewicz Zobacz odcinki » Kulisy Manipulacji Zaprasza: Katarzyna Gójska i Piotr Lisiewicz Zobacz odcinki » To był prawdziwy horror, który w taki sposób w samej końcówce rozstrzygnął Jakub Czerwiński zapewniając Piast Gliwice triumf nad Wisła Płock! 朗 #PIAWPŁ 4:3 i Dramatyczna akcja strażaków w 11-piętrowym wieżowcu na ul. Gagarina Pożar w bloku przy ulicy Gagarina w Toruniu wybuchł w sobotni wieczór, 15 stycznia 2021 roku. Niestety, trzy osoby zostały poszkodowane w wyniku tego zdarzenia. Przetransportowano je do szpitala z objawami zatrucia dymem. Sprawę pożaru bloku w Toruniu wyjaśniają już odpowiednie służby. Co wiemy na ten moment? Pożar w bloku przy ulicy Gagarina w Toruniu rozprzestrzenił się późnym popołudniem w sobotę, 15 stycznia 2022 roku. Na miejsce wezwano kilka zastępów straży pożarnej. Akcja od początku nie była łatwa. Trzy poszkodowane osoby przetransportowano do szpitala, gdzie zostały objęte opieką medyczną. Wszystkie miały objawy zatrucia dymem. Jak poinformował cytowany przez Radio Eska kpt. Przemysław Baniecki, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu, na szczęście nie ma ofiar śmiertelnych. Ze względu na silne zadymienie, ewakuowano mieszkańców pięter od dziewiątego do jedenastego. Część z nich wróciła już do swoich mieszkań. Zdjęcia z miejsca zdarzenia znajdziecie w poniższej galerii. Byliście kiedyś świadkami pożaru? Zdarzyło Wam się uczestniczyć w akcji ewakuacyjnej? Na odpowiedzi czekamy w sekcji komentarzy oraz poniższej sondzie online. Sonda Musiałeś/-aś się kiedyś ewakuować z powodu pożaru? W grudniu 2006 roku pełna życia studentka college'u Jodi Sanderholm, tańcząc w szkolnym zespole tanecznym, przyciąga uwagę mężczyzny, który okaże się groźnym Kim jest Israel Keyes? Komu pisarka Maureen Callahan poświęciła pasjonującą i przerażającą książkę "Drapieżnik. Prawdziwa historia najbardziej nieuchwytnego mordercy XXI wieku”? Każdy z przesłuchiwanych przez FBI żołnierzy widział go inaczej. Na pewno wyróżniał go rozmiar ciała. Keyes mierzył według nich pomiędzy metr osiemdziesiąt osiem a metr dziewięćdziesiąt pięć. Jego sylwetka była jak wykuta ze skały - ponad sto kilo samych mięśni. Pamiętali, że miał duży, wręcz wielki nos. (...) Niektórzy z przepytywanych stwierdzali, że Keyes był tak nieskory do przemocy, iż często nawet nie oddawał, gdy dostał po pysku. Inni z kolei pamiętali, że złamał komuś nos i pewnego razu cisnął rurą od moździerza w telewizor. Jedni mówili, że odwiedzała go co najmniej jedna dziewczyna, drudzy - że nigdy żadnej nie widzieli. Zdaniem niektórych był niezdarny, inni zaś uważali go za wyjątkowo wysportowanego. Niektórzy zaklinali się że Keyesem nie kierowały absolutnie żadne uprzedzenia. Pozostali wspominali go jako napędzanego homofobią rasistę. Widzimy więc, jak nieuchwytny był dla zwykłej charakterystyki, do której przecież nie trzeba być profesjonalnym profilerem, kreślącym psychologiczne sylwetki. Keyes przypomina Proteusza, bohatera greckiej mitologii, którego tak opisuje Jan Parandowski: Był to odludek i grubianin, który z własnej woli nikomu nie pomógł. Kto chciał dostać od niego radę, musiał go wpierw schwytać i obezwładnić. Codziennie w południe Proteusz opuszczał głębiny morza i drzemał w którejś z grot na wybrzeżu. Wtedy można go było złapać. Ale musiało się mieć nie lada siłę i odwagę, aby opanować tego sprytnego czarownika. Umiał bowiem zmieniać swą postać. Stawał się tygrysem, lwem, smokiem; rozpływał się w wodę, płonął jak ogień, wyrastał drzewem, wreszcie, jakby życie zeń uciekło, przeistaczał się w twardą skałę. Przez cały czas trzeba go było krzepko trzymać i zaciskać jeszcze więzy, a nic się nie bać. Wyczerpany, ulegał w końcu (...). Przywołuję dowcipny i lekki fragment "Mitologii", a przecież ten Proteusz zmieniał się ryczącego demona, węża dusiciela, diabła gwałtu, krwi i pożogi. By stać się tatusiem dla córusi. I tak w kółko, w wariackim kołowrocie, raz - wzniosła miłość, to znów - odrażające zbrodnie; to przytulenie, to duszenie. Bogdan Zalewski: Naszym gościem jest Maureen Callahan. Czytamy, że jest pani pisarką i dziennikarką "New York Post", znaną z artykułów dotyczących popkultury, subkultur Nowego Jorku i polityki. Ale możemy też przeczytać pani niezwykłą książkę zatytułowaną "Drapieżnik. Prawdziwa historia najbardziej nieuchwytnego mordercy XXI wieku". Jak długo pracowała pani nad tym reporterskim śledztwem? Maureen Callahan: Sześć lat zajęło mi badanie sprawy i zbieranie materiałów do książki. Około półtora roku spędziłam na rozmowach z agentami specjalnymi z FBI, którzy prowadzili to dochodzenie. Tyle samo czasu zajęły mi starania, by władze federalne udostępniły mi dokumenty, które opatrzono klauzulą tajności. Ciężka praca, prawda? Tak, ale zawsze sprawiała mi radość i była interesująca, bo za każdym razem, kiedy myślałam, że znalazłam odpowiedź na jakiś fragment zagadki, zaraz wyskakiwała inna. Tak więc tak naprawdę czerpałam z tego wiele, wiele przyjemności. Pokochałam tę pracę. Nie chciałbym całkiem zdradzać treści książki, nie chcę by moje pytania zawierały spojler. Więc po pierwsze porozmawiajmy generalnie o fenomenie seryjnych morderców. Co to są za ludzie? Pan i pana słuchacze na pewno wiedzą, że ich sylwetki kreślą kryminalni profilerzy. Znamy ich z takich filmów jak "Milczenie owiec" czy z seriali w Netflixie, choćby "Mindhunter". Są wśród nich typowi seryjni mordercy. Mają coś, co ich łączy. Zazwyczaj ich droga życiowa od dzieciństwa przez okres dojrzewania po wiek dorosły przebiega mniej więcej w ten sam sposób. Israel Keyes - ten amerykański drapieżnik - różni się od nich. Inni seryjni mordercy wybierali na swoje ofiary określony typ osób. On - nie. Poza tym nie polował na ludzi i nie zabijał ich w konkretnym miejscu geograficznym. Faktycznie był tak wyjątkowy, że kiedy agenci, którzy rozpracowywali jego przypadek, zwrócili się do najlepszych profilerów z FBI i poprosili ich o pomoc, ci rozłożyli ręce. Stwierdzili, że z tak tajemniczym przypadkiem seryjnego mordercy jeszcze się nie spotkali. Seryjny morderca Israel Keyes był jak Dr Jekcyll i Mr Hyde. Mawiał, że żyje w nim dwóch ludzi, dwie osoby. To prawda. Już na początku powiedział oficerom FBI, że jest dwiema osobami. Zapytano go, jak długo ma taką podwójną osobowość. Odpowiedział, że od czternastu lat. Śledczy natychmiast zaczęli kreślić oś czasu, wracając do przeszłości, ponieważ wiedzieli już, że skoro Keys mówi o czternastu latach, to co najmniej przez ten okres mordował ludzi wszędzie w Stanach Zjednoczonych, w całej Ameryce. On troszczył się o swoją córkę, a w tym samym czasie zabijał mężczyzn i kobiety, gwałcił, uprawiał nekrofilię, okrutnie zabijał zwierzęta. Jak to było możliwe? Pytałam o to każdego agenta badającego jego przypadek, który siedział przy stole, mając go naprzeciwko. Rozmawiałam z jednym z najlepszych kryminalnych profilerów w FBI. Wszyscy zgadzali się, że on szczerze kochał swoją córkę, ubóstwiał ją, ona była całym jego światem. Tak przejawiał się jego narcyzm. Jego córka była dosłownie częścią niego samego. Była jego zwierciadlanym odbiciem. Więc, tak! On był w stanie dbać o córkę jako samotny ojciec. A jednocześnie jego ostatnią potwierdzoną ofiarą była osiemnastoletnia dziewczyna Samantha Koenig, którą uprowadził w Anchorage na Alasce, zgwałcił i zamordował w szopie, ledwie parę kroków od sypialni swojej córki, w czasie gdy spała. A pięć godzin później schował zwłoki do szafki w szopie i zabrał córkę do szkoły. Uznano go za zdrowego na umyśle. Gdzie leży granica pomiędzy racjonalnością a szaleństwem? To ciekawe, bo ktoś, kto popełnia tak straszliwe czyny, musi być chory psychicznie. Nie ma innego wytłumaczenia. Jednak w rzeczywistości Israel Keyes był, tak jak wielu psychopatów, całkowicie świadomy tego, co czyni. Chodzi tu o cienką linię, która pozwala uznać kogoś za niepoczytalnego, albo zdrowego na umyśle. Pytanie: czy ci ludzie wiedzą, co zrobili i czy zdają sobie sprawę, że to było złe? Jednym z dokumentów, który przede wszystkim chciałam zdobyć, a trzymanym przez władze w ścisłej tajemnicy, był profil psychologiczny Israela Keyesa. Tuż przed ukończeniem książki dostałam go. Moje nadzieje się spełniły, bo to była iluminacja. Israel Keyes w zasadzie powiedział coś takiego: Wiem, jakie czyny popełniłem, zdaję sobie sprawę, że czyniłem zło. I co z tego? Mam to gdzieś. Bo uwielbiałem to robić. On miał satanistyczne tatuaże, znaki na swojej skórze. Czy to miało związek z religią, z diabłem? On nie wierzył w diabła. On był wychowywany na chrześcijańskiego fundamentalistę w kościele, głoszącym rasistowskie idee białej supremacji. Jego rodzice byli religijnymi szaleńcami. Nazywał ich kupcami kultów. Jak mówił śledczym z FBI, oni kupowali sobie kolejne wierzenia, skakali od sekty do sekty. Był drugim co do wieku dzieckiem z dziesięciorga rodzeństwa, najstarszym synem. Powiedział, że do pewnego stopnia wyznawał satanizm jako nastolatek, bo starał się pojąć, dlaczego kierowały nim takie popędy, by polować, gwałcić, torturować, mordować. I satanizm wydawał mu się jakimś wytłumaczeniem. Jednak później, gdy zaczął o tym myśleć, uświadomił sobie, że nie wierzy w Boga. A jeśli nie wierzysz w Boga, nie możesz wierzyć w Szatana. Bowiem jeden nie może egzystować bez drugiego. Tak więc te satanistyczne tatuaże to pozostałość z wieku młodzieńczego. Zdradzę, że to jego matka powiedziała mi, że zrobił je sobie, gdy miał jakieś siedemnaście lat. Pisze pani o popkulturze. A co jeśli chodzi o muzykę w jego życiu, rolę muzyki, specyficznej muzyki? Kiedy był dzieckiem, jego rodzice wychowywali zarówno jego, jak i jego rodzeństwo, w całkowitym odcięciu od świata, w bardzo odległym górzystym zakątku stanu Waszyngton, gdzie właściwie nikt nie wiedział, co się dzieje wokół. Oni nie mieli elektryczności, ani bieżącej wody. Byli całkowicie odcięci od świata zewnętrznego. To było przed epoką internetu. Tak więc Isaak Keyes, jako dziecko i nastolatek, nie miał kontaktu z muzyką, filmami czy telewizją. Nie wiedział nic. Nic. Interesujący jest aspekt poprzedzający moment, kiedy wszedł w świat muzyki. Jest on związany z tym, że w wieku osiemnastu lat postanowił wstąpić do armii Stanów Zjednoczonych. Nie miał ani metryki urodzenia, ani numeru ubezpieczenia społecznego. Nie posiadał paszportu, książeczki zdrowia, ani świadectwa szkolnego. On nie istniał na papierze. Nie mógł w żaden sposób dowieść, pragnąc służyć w armii amerykańskiej, że jest tym, za kogo się podaje. Rozmawiałam z wojskowymi w USA i oni twierdzili, że nawet przed atakiem na WTC 11 września 2001, takie rzeczy się nie zdarzały. Pytanie brzmi: co takiego wojskowi widzieli w Israelu Keyesie, że akurat dla niego zrobili wyjątek? Kiedy Keyes został żołnierzem i wokół siebie miał mężczyzn w swoim wieku, bardzo młodych ludzi, zetknął się z muzyką heavy metalową. Poznał, co to death metal. I to przemówiło do niego. To współgrało z jego nihilizmem. Jednak, żeby było jasne, to nie dlatego Keyes robił to, co robił. Ta muzyka po prostu dała mu możność wyrażenia tego, co w nim tkwiło, a czego wcześniej nie mógł ubrać w słowa, wyartykułować. Innym istotnym czynnikiem były narkotyki i alkohol. W większym stopniu alkohol. On powiedział FBI, że eksperymentował z kokainą. I LSD. I LSD. Jednak jest coś, co go łączy z innymi seryjnymi mordercami. Miał przemożne pragnienie kontroli. Kiedy zauważył, że kokaina ma na niego za duży wpływ, że grozi mu utrata kontroli nad sobą, przestał ją zażywać. Mówił, że raz czy dwa wziął LSD. Ale to nie było dla niego. Natomiast pił na umór. Jego alkoholizm narastał. To był dla niego sposób, aby w pewnym sensie wyciszyć się po dokonaniu zbrodni, aby stłumić swoje popędy, albo po prostu jakoś przetrwać dzień. Być znów tym zwykłym facetem, pracownikiem fizycznym, który ma dziewczynę, dom, długi i dziecko. Kiedy tak naprawdę pragnął tylko jednego: ciągle być w drodze, polować na ludzi i mordować ich. Pani antybohater dokonywał morderstw w całej Ameryce. Czy pani odwiedziła wszystkie miejsca jego zbrodni? Nie, to byłoby po prostu niemożliwe. Ponieważ nie znamy wszystkich. Ale wybrałam się na Alaskę i spędziłam tam mnóstwo czasu z agentami Federalnego Biura Bezpieczeństwa. Odwiedziłam jego dom, który jest w okolicach, gdzie dokonał - jak wiemy - ostatniej potwierdzonej zbrodni. Byłam w stanie Waszyngton. Rozmawiałam tam ze śledczymi, którzy zajmowali się tą sprawą. Umówiłam się z nimi nad jeziorem Crescent, które jest jednym z największych akwenów w całej północnej Ameryce. Tam Keyes pozbył się co najmniej jednego ciała. Chciałabym dodać ważną rzecz. Israel Keyes zabijał nie tylko w Ameryce. Mordował w wielu miejscach na Ziemi. To mogą być osoby różnej narodowości. Dlatego myślę, że historia Israela Keyesa należy do tych, które są interesujące nie tylko dla czytelników w Ameryce, ale na całym świecie. A teraz jest pani w Polsce. Oczywiście wirtualnie. Z naszymi słuchaczami. Bardzo dziękuję za niezwykle interesującą dla mnie rozmowę. Dziękuję panu bardzo. Bardzo się cieszę, że mogłam być w Polsce wirtualnie. I nie mogę się już doczekać wizyty w rzeczywistości, aby być u was fizycznie. Panie i Panowie mamy to ‼️‼️‼️‼️ Wygrywamy i przeskakujemy w tabeli Klub Sportowy Uniwersytet Radom To był prawdziwy horror, ale.. pod kontrolą 藍 Wszystkie video To był prawdziwy horror! Kulisy z meczu PGE Skra - Asseco Resovia To był mecz na miarę świętej wojny pomiędzy PGE Skrą a Asseco Resovią! Przegrywaliśmy już 0:2, ale ostatecznie zwyciężyliśmy 3:2! Zobaczcie, co działo się podczas tego spotkania! Oficjalny serwis internetowy PGE Skry Bełchatów używa plików cookies i podobnych technologii w celach statystycznych. Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza akceptację zastosowania tych narzędzi przez stronę Czytaj więcej Translations in context of "True horror" in English-Polish from Reverso Context: This is the most subversive moment, the true horror of these films. Translation Context Grammar Check Synonyms Conjugation Jej mąż telefonował z Finlandii do swych dzieci tylko po to, aby powiedzieć im, że mają matkę k…, dla której najprostszym sposobem zarabiania jest prostytucja. Straszył chłopców, że przed wyjazdem założył w domu zakamuflowane kamery, ma ich wszystkich na oku. A kiedy prosili ojca, aby wsparł ich finansowo odpowiadał, że nie będzie dawać pieniędzy darmozjadom. – Leszek wreszcie będzie na naszej sprawie rozwodowej – Małgorzata K. zwierzyła się koleżance. – Tyle razy się migał, żeby znów ci nie wyciął jakiegoś numeru… – Spokojnie, tym razem przyjdzie do sądu, boi się, że mu nałożą karę. Na pytanie, gdzie się zatrzyma dawno niewidziany małżonek, K. odpowiedziała, że w ich mieszkaniu, w Wołominie. Rozłoży mu wersalkę w stołowym, a sama te kilka dni prześpi na łóżku polowym w pokoiku synów. Mąż jak z koszmaru Rozprawa została wyznaczona na poniedziałek, rodzinę K. czekał nerwowy weekend. W piątek wieczorem, po przyjściu z pracy, Małgorzata zamknęła się w pokoju dorosłych synów. Wolała nie prowokować swą obecnością męża. – Słyszałam – zeznała później w komendzie policji – brzęk tłuczonego szkła w kuchni. Bałam się zobaczyć, co tam się dzieje. Po chwili mąż wbiegł do mnie z największym nożem, jaki był w domu. Udało mi się wymknąć na klatkę schodową. Dopadł mnie przy schodach, złapał za szyję. Zamachnął się. Widziałam ostrze skierowane w mój brzuch i w ostatniej chwili, jakimś cudem, zasłoniłam się ręką. Nóż przeszedł na drugą stronę przedramienia i utknął w ranie. Do męża dobiegł nasz syn Jakub; szarpali się. Wiedziałam, że gdy go puści, Leszek nas pozabija. Z notatki policyjnej: mężczyzna, z którego powodu doszło do interwencji patrolu, był agresywny, jego ręce, a także podłogę na klatce pokrywała krew. W mieszkaniu na komodzie leżał zakrwawiony nóż. Zatrzymany Leszek K. miał prawie dwa promile alkoholu. Podczas pierwszego przesłuchania 59-letni aresztant K. chętnie wyjaśnił niefortunne, jak się wyraził, okoliczności zdarzenia. Z Finlandii przyleciał po 13 miesiącach nieobecności w Polsce. Emigrował tam 10 lat wcześniej, jako robotnik budowlany. Od kilku lat już nie pracował, żył z zapomogi socjalnej w wysokości 800 euro miesięcznie. Żona chciała rozwodu, gotów był się zgodzić, ale nie na jej warunkach. Ona wyobrażała sobie, że to będzie z jego winy i mieszkanie zostanie przy niej. To była prowokacja – W piątek wieczorem – relacjonował przebieg zdarzeń – położyłem się wcześnie, nie było co robić. Nagle do pokoju wtargnął Jakub z matką i wyciągnęli mnie z łóżka. Wypchnęli na korytarz, a gdy się opierałem, przytrzasnęli mi rękę w drzwiach. Syn miał nóż. Żona chwyciła za ostrze i celowo się na nie nadziała… Jestem tego pewien, że była to prowokacja, gdyż po awanturze powiedziała do Jakuba: „Wszystko gotowe, możesz dzwonić po Łukasza”, czyli mojego drugiego syna. Po 10 minutach on stanął w drzwiach z policją. – Czy pan był wtedy pijany? Tak napisano w raporcie – zapytał śledczy. – To śmieszne – odparł przesłuchiwany. – Jeśli pan upija się 100 gramami alkoholu, ma pan problem. Ja po setce jestem trzeźwy. Nie byłem pijany tylko półprzytomny, gdyż żona cichcem rozpuściła mi w herbacie jakieś środki psychotropowe, po których straciłem świadomość. Niczego, co zdarzyło się potem, nie pamiętam. – Co pan robił w dniu zdarzenia? – padło kolejne pytanie. – Przygotowywałem się do rozprawy rozwodowej. Miałem w planach wrócić do Polski po osiągnięciu wieku emerytalnego. Chciałem, aby żona spłaciła mi należną część mieszkania – 130 tys. zł i oddała pieniądze, które wyprowadziła z naszego konta w ostatnich latach. – Na czym polegały te przygotowania? – Zbierałem dowody na to, że żona ma dużo pieniędzy, bo żyje z prostytucji. Aktualnie jest sponsorowana za seks ze starszym facetem. On nazywa się R., to miejscowy przedsiębiorca budowlany. Wystawia na jej nazwisko fałszywe faktury. Dotarłem też do świadka, który przed naszym ślubem widział Małgorzatę na dworcu kolejowym w Terespolu, jak zaczepiała mężczyzn propozycją „numerku” w bramie… Mam dowody, że jest wplątana w korupcję w Urzędzie Miejskim w Wołominie. W latach 2014-2017 żona dostawała stamtąd dodatek mieszkaniowy, choć jej się nie należał. Oszukała państwo na 10 tys. zł. Zrobiła z tego proceder. O nadużyciach urzędników poinformowałem Centralne Biuro Śledcze Policji. A także Fundację Helsińską, bowiem w budynku wołomińskiej prokuratury znajduje się firma cateringowa, w której ludzie pracują „na czarno”. Natomiast o przekrętach kochanka żony, przedsiębiorcy R., zawiadomiłem Urząd Skarbowy… Skierowałem też odpowiednie pisma do partii politycznych. Na sprawę rozwodową planowałem zaprosić dziennikarzy lokalnej gazety „Wieści”. Przeklinam dzień, kiedy cię poznałem Małgorzata K., po wyjściu ze szpitala (ręka na skutek przecięcia nerwów nie odzyskała sprawności), tak przedstawiła rodzinną tragedię: Mąż wyjechał do Finlandii, aby zarobić na spłacanie kredytu, za który kupili mieszkanie. Ona pracowała jako salowa w szpitalu i wychowywała dwóch synów. Początkowo wszystko przebiegało zgodnie z ich planem – liczyli na to, że za cenę rozstania i jej samotnego borykania się z rodzicielskimi obowiązkami będą mogli spokojnie patrzeć w przyszłość. Niestety, Leszek wpadł w złe towarzystwo. Zaznajomił się z kimś, kto za nic miał swoją rodzinę w Polsce. Obaj mężczyźni zdecydowali, że nie będą dłużej pracować, zasiłek socjalny całkowicie wystarczy im na zakrapiane alkoholem życie. A bliscy w Polsce dostaną pieniądze na święty nigdy. I tak to trwało prawie 10 lat. Grosza od niego nie widziała, a kredyt musiała spłacać. Chłopcy dorastali, po maturze chcieli iść na studia. Widząc, jak matka haruje (kiedy w szpitalu awansowała na sekretarkę socjalną jej pensja wzrosła do 1,8 tys. zł, jednak nadal dorabiała sprzątaniem), zrezygnowali z dalszej nauki, poszli do pracy. Mąż czasem brał ją na litość Mąż przyjeżdżał do Polski bardzo rzadko i tylko wówczas, gdy musiał coś załatwić. Na przykład, gdy walczył o spadek po zmarłej ciotce. Ale przypominał o swym istnieniu w e-mailach (kopie tej korespondencji zostały włączone do akt prokuratorskich). Zazwyczaj były to wyzwiska kierowane pod adresem żony. Z synami nie szukał kontaktu. Niemal każdego wieczoru na Małgorzatę K. czekała obelżywa poczta: „Przeklinam dzień, kiedy cię poznałem i prosiłem o rękę, przeklinam całe nasze życie”. Nie miała wątpliwości, że autor tych wyzwisk sporo wypił, nim usiadł przed komputerem. Czasem brał ją na litość: „Nie wiem, co ci napisać. Sorki. Jestem alkoholikiem, wypiłem w tamtym roku około 150 litrów wódki. Tyś temu winna. Chciałbym wrócić do Polski, do rodziny, ale nie wiem, czy jestem tego wart, w ogóle, czy ja jeszcze jestem człowiekiem. Nie zabiłem się, bo nie chcę ułatwiać wam sprawy”. Straszył samobójstwem: „Gosiu, jak ktoś chce założyć sobie pętlę na szyję, zrobi to prędzej, czy później. Nie wiem, czy będę smażył się w smole, czy zostanę wśród aniołów, ale muszę to zrobić i to mnie przeraża”. „Ja kiedyś ci powiedziałem: Finlandia daje, co potrzebne do życia, ale nie daje szczęścia. To musisz przywieźć ze sobą. Ja tego nie przywiozłem”. Za rozpad małżeństwa obwiniał żonę. Podkreślał to nawet w życzeniach noworocznych: „Cześć, życzę wam, aby rok 2015 doprowadził do pojednania naszej rodziny, ale to nie zależy ode mnie. Na to wpłynęły trzy czynniki: moja samotność oraz twoja pycha i arogancja”. Wszystkie wigilie i święta Bożego Narodzenia spędzał w Finlandii. Twierdził, że nie stać go na bilet. Jak się nie obudzę, proszę mnie skremować Zdarzył mu się drobny zabieg chirurgiczny pod znieczuleniem miejscowym. Zaalarmował Małgorzatę: „Cześć, idę do szpitala. Jak się nie obudzę, proszę mnie skremować. Ty zostaniesz szczęśliwą wdową. Jeśli przeżyję, nadal będziesz nieszczęśliwą żoną”. A następnego dnia: „Ja po prostu nie widzę naszej wspólnej przyszłości. Mam tu kogoś”. I wysłał zdjęcie swej aktualnej kochanki. Chwalił się, że przygodnie poznanych kobiet miał kilkadziesiąt. Odpowiedzi Małgorzaty K. były konkretne: „Ja ci alkoholu do ust nie wlewałam. Mniejsza o mnie, ale skrzywdziłeś dzieci swoim postępowaniem, nie mogę im dać takiego wykształcenia, na jakie zasługują. Proszę, idź do pracy, masz obowiązek spłacania kredytu, dzielmy się po połowie rachunkami. Ja już nie daję rady, w połowie miesiąca zostaję bez środków do życia. Ciebie to nie obchodzi, jeszcze groźby i ubliżanie, idź na leczenie”. Jego reakcja: „K…, zabiję cię, dojeb…, spalę, zobaczysz na co mnie stać”. Po naleganiach synów, Małgorzata K. poszukała pomocy u psychiatry. Doszła do równowagi na tyle, że wystąpiła o rozwód. Tym samym otworzyła nowy rozdział w swym życiu. *** – Mąż nie stawiał się na rozprawy – zeznała pokrzywdzona w czasie kolejnego przesłuchania w związku z napaścią Leszka K. – Przestałam wierzyć, że kiedykolwiek skończy się ta udręka. Kiedy wreszcie się zjawił, błagałam synów: unikajcie awantur, do rozprawy musi być spokój. Ja też trzymałam nerwy na wodzy, choć kiedy umordowana pracą wracałam do domu, chciało mi się płakać. Nie mogłam otworzyć wejściowych drzwi, bo tarasowały je wywalone rzeczy. Mąż czegoś szukał, zrzucając na podłogę wszystko, co było w szafie i na półkach. Łącznie z szufladami. Potem leżał w stołowym zmożony snem pijaka. W piątek wieczorem, gdy się położyłam w pokoju synów, zaatakował mnie nożem. Małgorzacie K. udało się uciec do przedpokoju. Chciała zadzwonić na policję, ale ze zdenerwowania nie pamiętała numeru alarmowego. Wybiegła na klatkę do sąsiadki. Lokatorka ze strachu nie chciała otworzyć drzwi, ale zadzwoniła na 112. Kiedy policja zabierała Leszka K., krzyczał, że wróci i dokończy to, co rozpoczął. Okropny mąż, kiepski ojciec Młodszy syn oskarżonego miał o ojcu jak najgorsze zdanie. Leszek K. telefonował z Finlandii do swych dzieci tylko po to, aby powiedzieć im, że mają matkę k…, dla której najprostszym sposobem zarabiania jest prostytucja. Straszył chłopców, że przed wyjazdem założył w domu zakamuflowane kamery, ma ich wszystkich na oku. Na prośby synów, aby wsparł rodzinę finansowo odpowiadał, że nie będzie dawać pieniędzy darmozjadom. – Kiedy skończyłem 18 lat – zeznał Jakub K. – mogłem iść do szkoły oficerskiej, ale musiałem pomóc mamie w spłacie kredytu mieszkaniowego; bardzo się bała, że stracimy dach nad głową. Pożaliłem się ojcu, że nie mogę znaleźć pracy, to poradził, abym zaczął kraść. Starszy syn zaprzeczył, aby to on sprowadził policjantów do awanturującego się ojca. Był wtedy na mieście. Sąsiadka ostrzegała go telefonicznie, aby nie wchodził na klatkę. Poczekał na funkcjonariuszy przed budynkiem. Łukasz zapamiętał ojca z jak najgorszej strony. Przed wyjazdem do Finlandii Leszek K. często wracał z pracy do domu pijany. Zdarzało mu się zasypiać w podmiejskim pociągu i lądował na bocznicy. Nastoletni synowie wraz matką szukali go nocą po całym Wołominie. Kiedy przyjechał po 2 latach pracy za granicą, zamiast prezentów pokazał chłopcom zdjęcie swej kochanki. Nigdy podczas 10-letniego pobytu Finlandii nie zapytał, jak im idzie w szkole, czy mają jakieś marzenia. Jeśli któryś z nich przypadkowo odebrał od ojca telefon, natychmiast kazał zawołać matkę. Im nie miał nic do powiedzenia. *** W opinii biegłych psychiatrów i psychologów Leszek K. ma wysoką inteligencję i nieprawidłową osobowość. Nie cierpi na urojenia, choć listy, które wysyłał z aresztanckiej celi do prokuratora mogłyby sprawiać takie wrażenie. – Jestem ofiarą rodzinnej prowokacji. W ten tragiczny piątek żona i synowie specjalnie hałasowali zrzucając szuflady na podłogę, aby wyjrzała sąsiadka. I była świadkiem, gdy przyjedzie policja, z którą mój syn był w zmowie. Małgorzata sama zraniła się w rękę. Nie ma żadnych dowodów mojej winy – przekonywał mężczyzna. Chcesz poznać kulisy tej wstrząsającej sprawy? Sięgnij po Detektywa 7/2021 (tekst Heleny Kowalik pt. „Przeklinam dzień, kiedy cię poznałem”). Do kupienia TUTAJ.
Dziewczyna z prowincji, Frankie Cochran, zakochuje się w przystojnym Davidzie Gehrardzie, z którym ma nadzieję spędzić cale życie. Wkrótce marzy już tylko o
Podziel się:Restaurator José Andrés nagrał krótkie przesłanie z Kijowa z okazji Świąt Wielkanocnych. Jak powiedział, szokuje go to, co się dzieje, ale jednocześnie zdumiewa jedność ducha narodu ukraińskiego.
BPxR5tB.
  • 2ngz0f2v5s.pages.dev/25
  • 2ngz0f2v5s.pages.dev/23
  • 2ngz0f2v5s.pages.dev/63
  • 2ngz0f2v5s.pages.dev/68
  • 2ngz0f2v5s.pages.dev/14
  • 2ngz0f2v5s.pages.dev/43
  • 2ngz0f2v5s.pages.dev/44
  • 2ngz0f2v5s.pages.dev/47
  • to był prawdziwy horror